czwartek, 25 lipca 2013

Takie tam w Słupnie...

A więc, dzisiaj cały dzień spędzony w Słupnie. Cóż, wstałam, zjadłam coś i poszłam do Bazy. Graliśmy w podchody, zbudowaliśmy huśtawkę. Fajnie było. Potem przyszłam do domu, zjadłam obiad i przyszedł do mnie Wiktor. Za ok. godzinę znowu biegaliśmy wszyscy po lesie, bawiąc się w chowanego. A kilka minut temu wróciliśmy znad Zalewu Liszyńskiego. Gdyby nie ciągły ból oka, dzień byłby zarąbisty, ale trzeba myśleć pozytywnie, będę żyła :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz